środa, 21 grudnia 2016

Z okazji zbliżających się Świąt...

... Bożego Narodzenia chciałabym wspólnie z rodziną życzyć Wam wszystkiego najlepszego.
Przede wszystkim zdrowych, wesołych i rodzinnych Świąt.
 
Jednak mam świadomość, że niestety nie dla wszystkich takie właśnie będą... Różne spotykają nas w życiu sytuacje i niektórzy spędzą ten czas sami, inni wśród nieszczerych bliskich, kolejni wśród skłóconej rodziny a jeszcze inni zamiast cieszyć się na myśl wspólnie spędzonych chwil z rodziną i przyjaciółmi będą myśleć czy przypadkiem na pewno dobrze wyszorowali okna i podłogę i czy ryba po grecku będzie wszystkim smakować
"... bo przecież co oni sobie o mnie pomyślą?!"
 
W związku z tym będę Wam i sobie zarazem, życzyć aby zawsze otaczali Was dobrzy
i przyjaźni ludzie, abyście Wy sami też tacy byli! Aby w Waszych domach panowała akceptacja, zrozumienie i uczciwość!
 
Święta, świętami... ja wiem, że to magiczny czas kiedy każdy jest miły dla każdego... Ale święta się kończą i dobre życzenia niestety też. Każdy wraca do normalności i już nie jest tak fajnie...
 
Dlatego dużo... bardzo dużo ciepła Wam życzę nie tylko podczas tych Świąt ale każdego innego, normalnego dnia... Abyście przez cały rok i kolejne roki ( jakby to powiedział mój Wojtek a moja Zuza- raki ;P ) byli po prostu szczęśliwi przede wszystkim sami ze sobą a potem z całą resztą!!!
 
 

"Chcesz być szczęśliwym- pozwól, by inni byli z tobą szczęśliwi."
Sokrates




 

WSZYSTKIEGO CO NAJLEPSZE I NAJPIĘKNIEJSZE DLA WAS!!!

ZAWSZE I WSZĘDZIE!!!

 
___________________________________________

Za wspaniałe dekoracje bardzo dziękuję Kwiaciarni Barbary Kaźmierczak
Zdjęcia- Foto Wydry
Stylizacje- Fashion Italia (moja spódnica i sukienka), Zalando (kozaki),
Czary Mary (Zuza- spódnica), Reserved (koszula męska), C&A (dziecięce sweterki), Second hand (sweter z pingwinem)
                 
                 
                 
                 

piątek, 9 grudnia 2016

Nieidealni

Cześć Wam. Głowa mi dziś pęka. Oprócz tego ruszać się nie mogę bo męczą mnie od wczoraj zakwasy... Tak, muszę się pochwalić ( choć to chyba już kolejny raz) zaczęłam ostre treningi na siłowni. Zaczęłam w końcu walkę ze sobą bo wiem, że za rok będę żałowała, że nie zaczęłam właśnie teraz. Jakieś pozytywy są bo to faktycznie dodaje energii i sił, co nie znaczy, że nie lubię od czasu do czasu ponarzekać bez konkretnego powodu... ;)
Gdzie podziało się to słońce, gdzie jest moja wena... nawet pisać mi się nie chcę a post i miał być napisany jakieś dwa tygodnie temu więc to co miałam wtedy w głowie już dawno z niej wyleciało. Pamiętam, że chciałam pisać o cierpliwości, o tym, że każdy z nas ma czasem po prostu dość. Szczególnie po intensywnym tygodniu siedzenia w domu
z dzieckiem ( już nie wspomnę z dziećmi... bo na sama myśl mam dreszcze...)
Mama to, mama tamto, mama sramto...
Miałam też wspomnieć o rodzinie, o spędzaniu razem czasu, o uśmiechu i radości,
o fajnej zabawie i szczęściu... sra ta ta ta... Nudy!
Doskonale wiemy, że nie zawsze jest tak fajnie. Co tu będę słodzić. Wszyscy mają świadomość tego, że chyba każda rodzina, w tym również moja jest po prostu nieidealna!

 

"Koła rodzinnego nie tworzy się cyrklem" 

Stanisław Jerzy Lec



Nie zawsze się uśmiechamy i nie zawsze jesteśmy dla siebie mili. Niestety/ stety nie mam możliwości pokazania Wam jak skaczę mężowi do gardła albo tracę cierpliwość do Wojtka przy lekcjach, nie zobaczycie jak bardzo do szału doprowadza mnie czasem
z naciskiem na często moja córka i jak mocno muszę z nią walczyć o spokój i ciszę.



Ale Ci co mnie znają wiedzą jak to wszystko wygląda a Ci co nie znają może lepiej żeby nie wiedzieli do końca jak to jest naprawdę hahaha...
Co będę sobie psuć mój obraz w Waszych oczach ;)
Dlatego dziś zdjęcia na pokaz, zdjęcia z fajnego, rodzinnego i radosnego spaceru :)
I choć muszę przyznać, że rzadko takie wypady organizujemy to naprawdę było przesympatycznie i już nie mogę się doczekać następnego wypadu.




I tu mi się nasuwa kolejny temat na dzisiejszy wpis. Spędzanie czasu z dziećmi na grach
i zabawach. Muszę przyznać, że nie lubiłam siedzieć  przy grach planszowych godzinami albo sprzedawać i kupować zabawki w niby sklepie. To wina tych wszystkich obowiązków i problemów wokół. Na szczęście już zmądrzałam i doceniłam ten czas spędzany wspólnie na zabawie. Zabawy pamięciowe, scrabble a ostatnio bierki to u nas hiciory ostatnich kilku dni. Były też zabawy w statki, było rysowanie, malowanie
i wycinanie... I nie ważne, że wszystkie papiery, kleje i wycinki, karty memory i inne przyrządy znalazły na stole w jadalni już chyba swoje stałe miejsce... nie wiem jak wszyscy w gronie rodzinnym usiądziemy przy wigilijnym stole... najważniejsze, że była i jest świetna zabawa a uśmiechy nie schodzą nam z twarzy kiedy razem się bawimy.




A wiadomo, że właśnie o to chodzi... żeby dzieci były zadowolone, uśmiechnięte
i szczęśliwe... Choć i z tym czasem mamy problem bo nasze potomstwo jest strasznie uparte i zawzięte... Na spacer oczywiście nie chciało iść ale jak już się rozkręciło to ze spaceru nie chciało wracać do domu! Do przedszkola rano moja Zuza nie idzie bo nie lubi a po przedszkolu wyje bo ona chcę tam z powrotem...
Całe one... kochane potworzystka!



"Dzieci jak są małe to są tak słodkie, że chciałoby się je zjeść. Jak dorosną to się żałuje, że się tego nie zrobiło" 




I tak na koniec dzisiejszego wpisu chciałam życzyć Wam jak najwięcej wspólnie spędzonych chwil, radości z tego i jak najmniej wyrzutów sumienia, że Wy- mamy, zostawiacie swoje pociechy wieczorami w domu z tatą, babcią, wujkiem... i lecicie na siłownię...
Do roboty, tyłek sam się nie zrobi!!!
Buziaki :*






czwartek, 17 listopada 2016

Walka!

Ciągła walka. Chyba wszyscy z czymś walczymy, co? Ja ciągle z dziećmi o porządek,
o lekcje, o tablet, o poranne wstawanie...
Z mężem o rozrzucone skarpety po sypialni i porozstawiane gary po kuchni!
Walczę o siebie, aby było mi w życiu dobrze, walczę z tym czego mieć nie mogę i walczę do końca aż to zdobędę.
Walczę na każdej dostawie nowości w FASHION ITALIA (TUTAJ) skąd mam ten cudowny komplet w pasy!


 

Walczę z nudą i monotonią! Dlatego dziś chcę Was zainteresować zdjęciami trochę innymi niż zwykle, za które bardzo dziękuję ekipie FOTO WYDRY (Rowerożery). Zainspirowałam się twórczością pewnego dość znanego niemieckiego fotografa mody. Ale o nim kiedy indziej... nie o facetach dziś miało być ;)




Wracając do walki... w całej tej ponurej aurze ja wcale się dobrze nie czuję. Szaro, buro... strasznie. A ponieważ nie lubię się użalać nad sobą i nad nikim to właśnie daję kopa do działania i sobie i Wam. Daję kopa kolorami, takim "kolorowym słońcem" w pochmurny
i deszczowy dzień. Kolory zawsze dobrze działały na moją psychikę. A na Waszą?
Jedne dodają energii, odprężają, dodają pewności siebie i odpychają złe emocje... tak właśnie działa na mnie róż, biel i czerń.
A może powinnam częściej nosić niebieski, bo on daje spokój, relaksuje i odpręża. Myślę, że najbardziej w niebieskim widzieliby mnie moi bliscy... dzieci i mąż. Może wtedy nie byłabym aż tak wybuchowa... i zamiast się wydzierać mogłabym się bardziej skupić na tym co ważne! 
 

"nic tak mnie nie wkurwia jak wszystko..."
Znacie to?


Dziś walczę również z wiatrem, który zniszczył moją witalność i aktywność! Bo właśnie to powinien dać czerwony... na szczęście coś i tak z niego zostało a przy pomocy reszty kolorów dam radę przetrwać bez parasola! Z cukru nie jestem a że raczej się nie poddaję to wiem, że sobie poradzę!


Walczę sama ze sobą, kiedy widzę górę żarcia ale wiem, że już nie powinnam.
Walczę kiedy próbuję zapiąć spodnie i dupa z tego wychodzi.... dosłownie :/
Walczę z szarością i całą tą okropnością na około...
Biorę wszystko jakie jest ale się nie daję, nie poddaję i walczę aby mnie to wszystko nie przytłoczyło!
Walczę o każdy kolor i promyk słońca w moim życiu!


Walczę o uśmiech i energię.
Walczę aby się nie bać tego co będzie, by nie wstydzić tego co było, żyć w zgodzie ze sobą
i nigdy nie chować głowy w piasek... albo parasol...


Walczę o spokój i wyciszenie... ale to będzie długa walka... Dopóki dzieci nie pójdą na studia nie mam na co liczyć :/



niebieski płaszcz- GRACJA
różowy płaszcz- MONNARI
buty- HERMES- STOISKO OBUWNICZE
komplet w pasy- FASHION ITALIA




 
i tak jeszcze na koniec...
Wszystkiego dobrego, kolorowego, samych pozytywnych chwil i uśmiechu przede wszystkim :)



czwartek, 13 października 2016

Małe rzeczy i wielkie radości

"Szczęśliwi, którzy nauczyli swoje dzieci cieszyć się drobnymi rzeczami"

                                                                                               Jeremias Gotthelf

 

Nie jest tak? Jestem pewna, że i Wy staracie się pokazać swoim dzieciom te najmniejsze, najdrobniejsze rzeczy, z których watro a wręcz trzeba czerpać radość...
Bo nie zawsze źródłem radości muszą być drogie zabawki i zachcianki.
Moje dzieci cieszą się bo właśnie kupiłam im chałkę, bo zupełnie niespodziewanie przyniosłam ciepłe kakao, bo znalazłam starą zabawkę co zginęla już dawno temu, bo pozwoliłam rozsypać piasek kinetyczny na dywanie i pomazać stary stolik, bo idzie babcia z pieskiem, bo przyjedzie ciocia, bo idzie tata z pracy i kupił jajo
z niespodzianką czy dlatego, że świeci słońce i pójdą na rower.
 Nie raduje Ci się serce kiedy dając dziecku pierdołę, ono skacze z radości a w jego oczach widzisz wdzięczność i szczęście? Oczywiście, że się wtedy radujesz. Oczywiście, że jesteś, Ty- mamo, tato- szczęśliwym człowiekiem bo sam właśnie dałaś swojemu dziecku małe dla Ciebie, wielkie dla niego- szczęście!


Oczywiście, nie zawsze moje dzieci są uradowane i szczęśliwe. Są chwile, kiedy zamiast radości daję im zupełnie cos innego i wtedy też szczęśliwa nie jestem ale przecież każdy ma swoje granice a na wszystko dzieciakom pozwalać przecież nie będę... W końcu nie one tu rządzą!!!
 

W dzisiejszym poście radujemy się razem z Zuzą sesją zdjęciową, bo świetnie się bawimy w towarzystwie FOTO WYDR (które również jarają się jazdą na rowerze a ich opisy wypraw i fantastyczne zdjęcia możecie podziwiać na ich funpag'u ROWEROŻERY )
 
Dzisiaj cieszymy się z małych rzeczy, z moich nowych butów od DeeZee, z naszych wspaniałych tiulowych spódnic od Smallbig, z różowych ust, z mojej nowej fryzury
i koloru, które zawdzięczam Creative Hair Studio, cieszymy się bo wyglądamy podobnie i spędzamy razem czas :)
 


 "Miłość zaczyna się w domu i rozwija się w domu. Tu nigdy nie brak sposobności, aby ją okazać"

Matka Teresa 


 
Bo ważne by w życiu cieszyć się z drobnostek, umieć doceniać to co nam życie daje
i cieszyć się każdą wspólnie spędzoną chwilą. Bo od kogo jak nie od nas,od matki, ojca, babki czy dziadka, dziecko się nauczy radości, miłości i szacunku? To my jesteśmy odpowiedzialni za wychowanie naszych pociech i od nas zależy jakie one będą
w przyszłości i czego sami nauczą swoje dzieciaki... Wiem, że póki co to odległy temat ale
o przyszłości dzieci warto już teraz myśleć... i nie chodzi tu o finanse, chodzi o to by wychować je na porządnych ludzi! 
Sama jeszcze muszę popracować nad tym wszystkim, bo łatwo się mówi a trudniej zrobić!
 

"Rodzice, nauczcie się kochać! Tylko w ten sposób życie waszego dziecka będzie owocne i pogodne" 

Jean Paul

 



To my jesteśmy nauczycielami swoich dzieci i choć czasem nie zdajemy sobie z tego sprawy, one widzą, słyszą a przede wszystkim czują wszystko. Więc proszę Was, zamknijcie się kiedy stoją obok i patrzą jak skaczesz Ty albo ja, drugiemu do gardła. Nie ma nic cudowniejszego jak szczęśliwe dziecko, pełne energii i pełne życia... Choć czasem , nie ukrywam, że jest to równie męczące jak pocieszne ;)
 


Zapraszam Was na kolejny wpis, który może pojawi się całkiem niedługo i dziękuję za Waszą uwagę :)
Pozdrawiam serdecznie!
 
 












środa, 21 września 2016

Co to będzie, jak i kiedy będzie?

Od kiedy tylko pamiętam, chciałam zostać archeologiem. Pisałam o tym w pamiętnikach, robiłam albumy, tworzyłam notesy, wycinałam i zbierałam wszelkie informacje. Byłam strasznie najarana na ten zawód!
Ale mi przeszło... i to już bardzo dawno temu. Natomiast Wojtka chyba dopadło. Zaraz obok głupiego minecrafta ( co staram się mu ograniczać jak mogę...) jest oglądanie różnych wykopalisk. Wojtek interesuje się dinozaurami, czyta o nich, wypytuje... może coś mądrego z tego za jakiś czas będzie ;)

 
 
Zaraz po tym jak zmieniłam swoje zainteresowania na wszystko inne to chciałam być aktorką, tancerką, modelką, piosenkarką ( całe szczęście akurat tu mi nie wyszło.. hahahaha... ) Jeździłam konno, malowałam, rysowałam a nawet trochę rzeźbiłam...


Najlepsze jest to, że na wszystkie te dziedziny poświęciłam naprawdę sporo czasu
i energii. Aaaa... chciałam zostać jeszcze kierowcą rajdowym. Szybka jazda samochodem spodobała mi się zanim zdałam egzamin na prawo jazdy. Jednak kierowcą rajdowym nie zostałam... przynajmniej nie tym zawodowym ;)
 
Modelką też nie zostałam, no chyba, że na swoje blogowe potrzeby! Jeśli o talenty malarskie chodzi to coś mi pewnie zostało ale czasem mam wrażenie, że Wojtkowi lepiej idą przeróżne malowidła. Z bycia tancerką też zrezygnowałam sama nie wiem tak naprawdę czemu... Ale chęci do tańca mi zostały po dziś dzień... szczególnie w weekendy jak "sprzedam" dzieci :D

 
Kończąc i  zaczynając nowe pasje i wizje przyszłości nigdy mi do głowy nie przyszło, że zostanę po prostu mamą. Choć jedno drugiego nie wyklucza to akurat z tego zajęcia cieszę się najbardziej. Choć czasem kiedy jest ciężko, mówię i myślę zupełnie inaczej :/ Ale to chyba normalne, prawda?

Żadna praca jako modelka, tancerka czy inna nie jest tak fascynująca jak bycie mamą: gary, pieluchy, lekarze, kupa, krzyki, rzygi, bijatyki, płacze, mama kup- mama nie kup, mama daj- mama nie daj, mama zrób- mama nie rób...
Już to kiedyś chyba pisałam, że dzieci to kupa radości... z przewagą kupy!
Śmieję się oczywiście, dzieci to naprawdę kupa radości, wiele miłości i dużo uśmiechu!


 A czy Wy często zastanawiacie nad tym kim będą Wasze pociechy? Jakie marzenia wpadną im do głowy? Co będą chcieli osiągnąć  i co zdobyć?
Myślicie nad tym co to będzie, jak i kiedy będzie?

Moja Zuzka... ona pewnie będzie modelką. Pozuje, uśmiecha się w porywach do "szczerzy zębiska", wygina i nadstawia pychola do zdjęć. 
No chyba, że będzie stylistką mody... lewy but na prawą nogę itp. itd... może wprowadzi jakieś nowe trendy... albo np. dwa różne buty, bo tak też czasem moja córa lubi założyć ;)

 
 
 
A czy ja będę ją czy Wojtka namawiać do czegoś konkretnego? Oczywiście, że nie. Ja mogę pomóc, doradzić, pokierować w odpowiednim kierunku ale decyzję o tym kim będą moje dzieci, muszą podjąć same... ( teraz tak mówię a ciekawe co będzie za 15, 20 lat... ) Na szczęście to jeszcze bardzo dużo czasu... Szczególnie jeśli o moją córkę chodzi. Jak sami na pewno zauważyliście moje młodsze dziecko się lekko cofnęło: smok znaleziony pod łóżkiem, zamiast w pudełku w szufladzie, znalazł się w buzi :D


Ale wolę żeby do łask od czasu do czasu wrócił smok niż cyc bo o niego tez czasem się Zuzka dopomina!!!
 
Ściskam mocno i przypominam o zabawie z poprzedniego postu... klikaj TUTAJ!!!
Buziaki :*